Samookaleczanie w sztuce – refleksje po wystawie sztuki europejskiej

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie wystawa, jaką widziałam w 2014 roku w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie zatytułowana “Potrzeba wolności. Sztuka europejska po 1945 roku”.

Wystawa prezentuje tylko i wyłącznie sztuki wizualne i intermedialne, na jej dokładne obejrzenie należałoby poświęcić około trzech – czterech godzin, ponieważ niektóre z wyświetlanych filmów mają nawet po półtorej godziny. 
Generalnie odebrałam tę wystawę jako bardzo interesującą, choć sama jestem raczej zwolenniczką sztuki tradycyjnej – malarstwa, grafiki czy rzeźby – i tak duże nagromadzenie video-artu na dłuższą metę mnie męczy.

Jednak dwa filmy z tej wystawy zachęciły mnie do zadania sobie znowu pytania o granice sztuki, pierwszy to trwający aż 96 minut film “Usta Tomasza” Mariny Abramović –

– zapis jej siedmiogodzinnego (!) performansu, który odbył się w 2005 roku w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku (nie po raz pierwszy – wcześniej ten sam performans Abramović przedstawiała w 1975 i 1993). Nie obejrzałam całego filmu i jestem zaskoczona jak publiczność, która oglądała to na żywo mogła wytrzymać aż 7 godzin. Abramowić na początek swego widowiska zjada kilogram miodu, następnie popija to litrem wina i rozbija ręką kieliszek dając początek samookaleczaniu się. Dalej naga artystka z natchnioną miną wycina sobie żyletką na brzuchu pentagram i dokonuje aktu samobiczowania się, w końcu kładzie się ogromnym wykonanym z lodowych bloków krzyżu. Jednocześnie na wyciętą na jej brzuchu gwiazdę nakierowany jest grzejnik, aby rana mocniej krwawiła.

Po pół godzinie publiczność zdejmuje cierpiącą artystkę z lodu, nie wiem jak zakończyły się w wcześniejsze niezarejestrowane na wideo wersje jej performansu. Najwyraźniej jej się spodobało, skoro powtórzyła to widowisko już trzy razy na przestrzeni trzydziestu lat. Jakoś nie współczułam performerce jej straszliwych cierpień.


Drugim filmem jaki szczególnie pozostał w mojej pamięci był 15-nasto minutowy zapis performansu Guntera Brusa z 1970 roku pt. “Próba wytrzymałości”.

Celem artysty było dotarcie “na skraj autodestrukcji”, jedno jest pewne – na skraj obrzydliwości udało mu się dotrzeć. Artysta ubrany w majtki, pas do podwiązek i pończochy rozcina sobie skórę na udzie wrzeszcząc i rzucając się przy tym. Potem pozbywa się bielizny i oddaje mocz do szklanki, który następnie ze zdegustowaną miną wypija. Posilony jakże pożywnym napojem rozcina sobie żyletką skórę na głowie i zawiązuje druciane pętle na kostkach u nóg, na skutek czego, zaczyna krwawić z kolejnego miejsca. Potem bierze do ręki igłę z nitką i zaszywa ranę na udzie i bardzo ciasno związuje nitkę na penisie.

Co jeszcze artysta sobie odciął już się nie dowiedziałam, bo odeszłam od telewizora na którym performans był wyświetlany. Jak dowiedziałam się z katalogu wystawowego, Brus pragnął sprawdzić czy austriacka publiczność, która oglądała jego poczynania na żywo wyjdzie z sali – nie wyszła.


Agresja artystów względem własnego ciała, video-arty prezentujące akty samookaleczenia się, czynności wydalania, a nawet seksu czy brutalnych aktów masturbacji są coraz częstszym zjawiskiem w sztuce i niestety “sztuka radykalna” staje się równie popularna co tradycyjna a nawet zaczyna być uważana za wyższą od tradycyjnej, gdyż przeznaczona jest jedynie dla wybranej elity odwiedzającej muzea i galerie sztuki nowoczesnej, i zdolnej docenić nowatorstwo artystów-performerów.

Zapewne już wkrótce na uczelniach artystycznych powstanie nowy kierunek studiów “Samookaleczanie w sztuce”. Tylko czas pokaże, czy tego typu sztuka przetrwa wieki, tak jak przetrwało malarstwo i rzeźba, czy artyści tworzący tego typu wideo posuną się jeszcze dalej (śmierć na żywo? Fama głosi, że pewien artysta już tego niechcący dokonał, choć jego dzieło nie przetrwało nawet kilkunastu lat jakie minęły od jego śmierci) czy też historia zatoczy koło i tradycyjna sztuka znów będzie królować w galeriach sztuki. 


To takie moje wspomnienia po obejrzeniu tej skądinąd bardzo interesującej wystawy w MOCAKu.

Szkoda tylko, że najbardziej drastyczne filmy odwróciły (przynajmniej moją) uwagę od innych, np. przepięknego 4-minutowego wideo “Wolność wiodąca lud na barykady (La Liberté Raisonnée)” autorstwa Cristiny Lucas. Ale to już inny temat, refleksje z obejrzanych przeze mnie wystaw od czasu do czasu się tu pojawiają 😉
 Za ilustracjȩ posłużyło mi zdjęcie z katalogu wystawy.

katalog wystawowy, MOCAK,

Czytelników mojego bloga zapraszam na moje strony: fotograficzną i malarską 🙂

6 Replies to “Samookaleczanie w sztuce – refleksje po wystawie sztuki europejskiej”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The maximum upload file size: 2 GB. You can upload: image, audio, video, document, spreadsheet, interactive, text, archive, code, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

CommentLuv badge